czwartek, 12 grudnia 2013

Seventeen - Destined for each other.

-" Więc.....nie masz z tym problemu?" - spojrzałam na Ethana, czekając aż skinie swoją głową.

-" Problemu z czym?"

Złapałam się za głowę i westchnęłam głośno. Przed chwilą pytałam go już z bilion razy, ale on był wyłącznie skupiony na swoim play station.

-" Czy nie masz problemu z tym, że Justin zostanie tu na cały tydzień?"

Nawet na mnie nie spojrzał. - "Tak, szczerze to nie interesuje mnie to."

-Ale nie powiesz mamie....lub Pjilipowi, tak?"

-"Tak długo jak nie będę słyszeć żadnych jęków, nie mam zamiaru powiedzieć niczego."

Uśmiechnęłam się, byłam gotowa żeby go uściskać. Ale ten zaczął znów mówić.

-"Ale..." - skinęłam na niego. -"Mam zamiar zapraszać przyjaciół, a ty będziesz miła, tak?"

Skinęłam szybko.

Ruszyłam w stronę kuchni, chciałam wziąć mój telefon i napisać do Justina, ale nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Minęłam Ethana i ruszyłam w kierunku drzwi. (On nawet nie zauważył, że dzwonek zadzwonił.) Po chwili je otworzyłam.

Justin był jak zwykle oparty o próg, a kiedy mnie zobaczył, szybko owinął swoje ręcę wokół mojej talii. Jego uścisk był bardzo czuły, czułam się tak dobrze, ciepło i przede wszystkim czułam się kochana. To są właśnie momenty które dla mnie nie powinny się nigdy kończyć, ale niestety on zaraz się odsunął.

Przeszliśmy obok Ethana, zaprowadziłąm go na górę, prosto do mojego pokoju. On położyszł swoją torbę z rzeczami na moim łóżku i wyjął z niej coś czerwonego.

-"Dziękuję za zaproszenie kochanie" - uśmiechnął się ciepło, i dał mi czerwoną różę, a następnie podarował mi swój kojący pocałunek w policzek.

Byłam trochę wzruszona tym momentem, ale on znó szybko się ode mnie odsunął. - "Dziękuję"

-" Jakies plany na dzisiaj?"

-"Jes prawie 20 Justin."

Spojrzał na mnie i westchnął.

-"Jeśli mam być szczera to chciałabym wziąć prysznic..siedzieć na łóżku, albo chociaż pójść na dół i obejrzeć jak Ethan zabija ludzi na swoim play station"

Spojrzał prosto w moje oczy.

Jego brązowe oczy znalazły moje i parę sekund później zorientowałam się, że on stoi przede mną i dzielą nas zaledwie małe centymetry.

Kurwa. Kocham Go. Kocham Go, kocham Go, kocham Go.

Dosłownie wskoczyłam w jego uścisk, a on podniósł mnie tak jak to robią w romantycznych filmach, a ja owinęłam moje nogi naokoło niego. Przytulaliśmy się bardzo mocno. Ten uścisk...tego mi brakowało.. Już zapomniałam o wcześniejszych tygodniach. Nie chciałam pamiętać o tym co stało się zaledwie kilka tygodni temu. Wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze. 

To przytulenie było najlepszą rzeczą. Było lepsze niż jakiekolwiek słowo. Potrzepowaliśmy siebie nawzajem.

Byliśmy dla siebie stworzeni. 


Podniosłam moją głowę, zastanawiając się, jak będzie wyglądał nasz wspólny tydzień. W sumie, mam namyśli...jak my będziemy wyglądać. Całowałam go już miliony razy w jego policzek a my tylko patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy się do siebie.


-"Nie chcę przerywać tego momentu, naprawdę, ale muszę wejśc szybko pod prysznic. Naprawdę"


Skinął, a następnie postawił mnie na ziemi. Poszłam do drzwi od łazienki, obejrzałam się do tyłu. Ale jego nie było. A okno było otwarte.

-------


Zajęło mi 30 minut, aby wziąć prysznic, umyć włosy. Martwiłam się o Justina. To znaczy, sądzę, że wiem gdzie on jest. Sądzę, że wiem, co on robi.


Czyżby znów handel narkotykami? Zamordowanie kogoś? Co jeszcze? 

Wysuszyłam włosy, umyłam zęby i wciąż nie mogłam przestać martwić się o Justina.Otworzyłąm drzwi, ale jego nigdzie nie było. Westchnęłam głośno, założyłam na siebie szorty od piżamy i czarny top. Usiadłam na moim łóżku, wpatrując się w mój telefon i w czas, który szybko leciał.


Około dwudziestej drugiej trzydzieści, ktoś zapukał do moich drzwi.


Szybko pobiegłam aby je otworzyć, i zobaczyć zmieszanie na twarzy Ethana. On stał przede mną z pudełkiem z pizzą, próbując patrzeć mi w oczy.


Bez wypowiadania żadnego słowa wzięłam od niego pudełko z pizzą, a potem szybko zamknęłam drzwi. Kiedy sie odwróciłam, prawie zaczęłam krzyczeć i prawie upadło mi pudełko z jedzeniem.

Justin stał przede mną. Na jego czole była rana, która obficie krwawiła.

-"O mój Boże, Justin!"

Spojrzałam na jego ranę.  Był spocony i zadyszany.

Złapałam go za rękę i szybko zaprowadziłam do mojej łazienki. Nie wiedział co powiedzieć. Był cicho. Zdjęcłam jego kurtkę i buty. Chwyciłąm ręcznik i zamoczyłam go w wodzie. Kiedy próbowałam zatamować krwawienie, spojrzeliśmy sobie w oczy. Oboje siedzieliśmy na podłodze w łazience, a Justin patrzył jak łzy spływają z moich policzków, po czym je wycierał. Chwile potem położył swoje obie dłonie na moich policzkach.


-"Ja.." - Justin otworzył swoje usta, ale ja szybko pokręciłąm głową. -"Pshhh" - ponownie dotknęłam rany ręcznikiem, a ona zajęczał z bólu.

-"Próbuję zatamować to gówno na Twoim czole, więc bądź cicho."


Zaraz po tym jak rana przestała krwawić,, zakleiłam mu ją plastrem.

-"Pizza?"

Skinął, wstał i usuadł na moim łózku. POdniosłam karton z pizzą (który wcześniej upuściłam) i położyłam go obok Justina.

-"Przepraszam, że Cię zostawiłem. Naprawdę nie chciałem wychodzić." - spojrzał na mnie, i oblizał swoje usta.

-" Nic się nie stało, chcę po porstu wiedzieć, jak doszło do tego" - pokazałam na jego ranę.


Przysunął się bliżej. - "Byłem na mieście. Eric zadzwonił do mnie, kiedy proponowalaś nam coś do picia. Powiedział, że jest super ważna sprawa i, że mnie potrzebuje. Wyszedłem kiedy weszłaś do łazienki, a on powiedział, że muszę dla niego znaleźć chłopaka z Oklahomy, ponieważ on wisi mu sporo pieniędzy. Poznałem tego....idiote, więc znalazłem go w pubie i wyprowadziłem go na zewnątrz. Nie pił, ani nic z tych rzeczy, ale był dziwnie cichy, i zanim powiedziałem mu, że ma oddać mi pieniądze, wyciągnął ten pieprzony nóż, dźgnął mnie i zniknął. Eric był kompletnie zalany, bo miał odwagę uciec. Nie przejął sie nawet krwawiącą raną na moim czole. On chciał tylko złapać tego idiotę i zostawić mnie samego w magazynie. I tak, wtedy wróciłem do ciebie."


Spojrzałam na niego smutnie i kiedy kolejna łza spłynęła znów po moim policzku, on zgarnął moje brązowe włosy za ucho i pogłaskał mó policzek.

-"Czy ty możesz sobie wyobrazić jak bardzo martwiłam sie o Ciebie? Nie mogę dłużej tego robić! Pewnego dnia, nie będzie więcej noży. Pewnego dnia, ktoś wyciągnie i pistolet Justin i wtedy..."

-"To się nie stanie." - spojrzał prosto w moje iczy i uzyskał całą moją uwagę. Wierzyłam we wszystko co powiedział. -" Proszę nie martw się"

-"To nie jest tak proste jak myślisz. Znaczysz dla mnie tak wiele.." - moje policzki zaczerwieniły się, potem nasze oczy się spotkały.

Justin usmiechnął się i pogłaskał ponownie mój policzek. -"Może pomoże Ci to, kiedy ci coś obiecam?"

Przygryzłam wargę. -"Szczerze mówiąc potępiam obietnice"

-"Nie złamię mojej obietnicy" - spojrzał głęboko w moje oczy, nie wyczytałam żadnych emocj na jego twrzy.

-"Okej"

-"Nie pójde nigdzie w tym tygodniu. Spędzimy każda minutę razem. Każdą sekundę. Okej?"

Skinęłam głową i złapałam go za ręke zaczynając bawić się jego palcami. -"Brzmi nieźle"


Siedzieliśmy tak około dwóch minut nie mwiąc żadnego słowa, my tylko patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Wstałam i usiadłam na jego kolanach. Moje dłonie splotłam na jego karku i on (cholera był w szoku) położył swoje dłonie na mojej talii. Szczerze mówiąc nie wiedziałam dlaczego to robię, ale czułam, że tego potrzebuję. Chciałam go znów poczuć blisko siebie.

Jego brązowe włosy nie były tak perfekcyjne tak jak kiedy się dziś pierwszy raz spotkalismy i wydawał się być bardzo zmęczony.


Powędrowałam moimi palcami do jego włosów a następnie do jeko klatki piersiowej. Justin i ja patrzyliśmy sobie w oczy przez cały czas, jego karmelowo-brązowe oczy nie uciekały w bok. Zacisnął swoje dłonie na mojej talii mocniej i przyciągnął mnie do siebie bliżej.


Zaczął się pochylać wciąż na mnie patrząc. Nasze usta były zaledwie kilka centymetrów od siebie i czułam jego oddech na swojej skórze.


Zawahałam się przez chwilę, ale następnie położyłam moje usta na jego.

PIERWSZY POCAŁUNEK.

NASZ PIERWSZY POCAŁUNEK.

NARESZCIE. 

Oboje zamknęliśmy nasze oczy w tym samym czasie. To nie był bardzo długi pocałunek ale był on bardzo magiczny i nieprawdopodobnie piękny. Patrzyliśmy na siebie, a po chwili on pochylił się i pocałował mnie kolejny raz potem kolejny i tak było już przez długi czas.

_________________________________________________________________________

PIERWSZY POCAŁUNEK!
NARESZCIE!

Chcieliście, żebym zaczęła tłumaczyć Dark Blue, a kiedy zaczęłam, to w ogóle na to nie wchodzicie.

No ale anyway, mam nadzieję, że Ella i Justin przetrwają bardzooo długo ze sobą. :)

Do następnego,
Martyna :)



Obserwatorzy