czwartek, 31 października 2013

Twelve - A little party never kill nobody

Szczerze mówiąc nigdy nie lubiłam imprez.

Ludzie wtedy myślą, że są fajni kiedy biorą narkotyki, kiedy są pijani lub kiedy zaciągają innych do pierwszej lepszej sypialni.

Zgodziłam się iść na tę imprezę tylko dlatego, że chciałam spędzić czas z Justinem, a drugim powodem było to, że nie miałam nic przeciwko, aby powtórzyć wczorajszą noc.

Chciałam ponownie zasnąć w jego ramionach, znów chciałam poczuć jego oddech na swojej skórze.

Może wreszcie pocałowalibyśmy się.

Złapałam samą siebie na uśmiechaniu się na samą myśl o tym.

Ale co jeśli on nie chce mnie pocałować? Jeśli on mnie nie kocha? Co jeśli on traktuje mnie tylko jak dobrą przyjaciółkę?

Ta sytuacja nie była dla mnie nowością, miałam już tak. Przeżywałam to wiele razy. Tylko dlatego, że mój głupi tyłek kazał mi zakochiwać się w niewłaściwych osobach. Ale Justin dał mi takie uczucie....takie, że wiedziałam, że on jest inny....lepszy.

Zdecydowałam się założyć krótką czarną sukienkę, czarne szpilki i zaczesać włosy alla Ariana Grande. Zrobiłam mój makijaż i zaczęłam nerwowo chodzić po moim pokoju dopóki nie usłyszałam klaksonu z Van'a Justina.

Mama położyła obie swoje dłonie na mojej twarzy i uśmiechnęła się.
-"Uważaj na siebie kochanie, wyglądasz prześlicznie." 

Wywróciłam moim oczami i westchnęłam - "Dziękuję mamo, kocham Cię"

Uśmiechnęła się dumnie. - "Też Cię kocham."

Dzwonek do drzwi zabrzmiał w moich uszach, a ja przygryzłam moją dolną wargę zanim otworzyłam drzwi.

Karmelowo-brązowe oczy Justin'a powędrowały wzdłuż mojego ciała i przystanęły na moich oczach. On miał na sobie czarną koszulkę (ale nie zwykłą koszulkę, to była koszulką z dekoltem V), jeansy i sneakersy.

Rozchylił swoje usta i potrząsnął głową.

-"Ty...ty...ty wyglądasz przepięknie Ella." - Złapał mnie za rękę, okręcił mnie dookoła i kiedy zatrzymał mnie naprzeciwko siebie spojrzał mi głęboko w oczy.

-"Zabieraj z niej swoje dłonie, Bieber!" - Phil nagle stanął pomiędzy mną a Justinem i szybko odepchnął go ode mnie. - "I;m...I'm sorry." - Phil wybuchnął śmiechem i uderzył lekko Justina w ramię. - "ja tylko żartowałem chłopcze. Opiekuj się nią, zrozumiałeś?" - Justin skinął szybko i zasalutował uśmiechając się, wtedy Phil zaczął się śmiać.

-"Musimy już iść" - powiedział Justin

-"Czy masz przy sobie nadal ten gaz pieprzowy, który dałem Ci parę tygodni temu?" - Szepnął Phil do mojego ucha.

Phil ponownie wybuchnął śmiechem, prześlizgnął się pomiędzy nami i zniknął w ogrodzie.

-"przepraszam Cię Justin, on po prostu jest stworzony dla mojej mamy."

Uśmiechnął się, złapał mnie za obie moje dłonie i przysunął swoje ciało ponownie do mojego. Teraz byliśmy oparci o jego samochód jego czoło było oparte o moje. Czułam jego oddech, kiedy jego usta były bardzo blisko moich.

-"Zapomnieliśmy się przywitać." - powiedział szybko, a ja ponownie poczułam jego oddech na moich ustach.

-"Hej." - powiedziałam delikatnie i widziałam jak on się uśmiecha.

Odsunął się trochę ode mnie i spojrzał na moje usta, a potem w moje oczy. - "Tęskniłem za Tobą Ella."

Potrząsnęłam głową. - "Justin....ostatni raz kiedy się widzieliśmy był.....pięć godzin temu?"

Wzruszył ramionami i westchnął. - "I co z tego?"

Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, on zdążył już wziąć mnie na ręce i zanieść na miejsce pasażera, a następnie w szybkim czasie znalazł się na miejscu kierowcy i odpalił samochód.

Usmiechnął się do mnie i spojrzał przed siebie. Dziwny moment, ale wreszcie zdałam sobie sprawę, że Justin jest ode mnie o tyle wyższy, że spokojnie mogę nosić przy nim moje obcasy. Kiedy odwrcił głowę na chwilę w moją stronę, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy (to było cholernie dobre).

Po tej romantycznej chwili Justin powiedział. - "Naprawdę lubię Twoje oczy, Ella" - Jego głos był spokojny i szczery.

To było dla mnie tak wyraziste i tak piękne, nie wiedziałam co miałam powiedzieć. - "Dzięku-" - położył swoją rękę na moim policzku, a ja złączyłam swoje dłonie za jego karkiem, dzięki czemu przyciągnęłam go bliżej siebie. Po chwili on delikatnie rozłączył moje dłonie i oparł się o zagłówek. Szybko zerknął w moje oczy i wtedy złożył delikatny pocałunek na moim policzku.

- "Mogę dać Ci jednego?" - zapytałam szybko, cicho i z nieśmiałości w głosie, ucieszyłam się kiedy on skinął głową. Delikatnie pocałowałam go dwa razy w policzek, potem położyłam moją dłoń na jego ramieniu i szybko położyłam moje dłonie na jego karku.



Jeśli teraz ktoś zobaczyłby nas teraz razem, w tej pozycji, na pewno nie pomyślałby, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Więcej czasu spędzonego z Justinem, więcej tego.

Jego drugie życie?

Wciąż nie rozumiem dlaczego on robi te popieprzone rzeczy, ale ja nie mogę go powstrzymać przd robieniem ich. Może nawet znienawidziłby mnie, za to, że powiedziałabym mu to, co myślę na ten temat...a ja naprawdę nie chcę żeby tak się stało.





Kiedy dostaliśmy na miejsce weszliśmy do ekskluzywnej willi, a ja od razu poczułam się chora. Wszystko śmierdziało rzygami, alkoholem, cygarami, papierosami, możliwe, że nawet był tam zapach heroiny, ale ja się na tym nie znam więc nie byłam pewna. Wszyscy chcieli spróbować wszystkich używek, tłumacząc, że nie mogą się zmarnować.

Justin trzymał moją dłoń i przeprowadził mnie przez cały dom, aż wreszcie natknęliśmy się na białe drewniane drzwi. Otworzył je i weszliśmy do wielkiej kuchni, gdzie nie pachniało lepiej niż w pozostałej części domu. Przystojny chłopak i jakaś półnaga dziewczyna stali na wysepce w kuchni, a jeden czarnoskóry i jeden biały stali przy lodówce.

-" Lil Zaaaaaaa! Dylan!"  - oboje odwrócili się i spojrzeli na Justina a potem na mnie.

-"Yo Biebuuuuur!" - Lil Za (ten ciemnoskóry chłopak) podszedł prosto do Justina i uśmiechnął się szeroko pokazując przy tym swoje uzębienie (oczywiście przywitali się tym jednych z ich gestów, którego ja i tak nie zapamiętam)

Następnie podał mi rękę.

Dylan, był na prawdę bardzo przystojny, stał przy lodówce i uśmiechnął się do mnie. Jego włosy były ciemnobrązowe i miał piwne oczy. Jak mówiłam, bardzo przystojny.

-"A to Ella." - Justin spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-"Hej Ella." - Dylan uśmiechnął się ponownie do mnie, a ja szybko odpowiedziałam zwykłe cześć.

-"Umm, Ella?" - odwróciłam się i byłam twarzą w twarz z Justinem. - "Masz coś przeciwko temu, żebym zostawił Cię samą? Tylko na chwilę, naprawdę. Po prostu musze kogoś znaleźć."

Skinęłam niepewnie, a Justin złożył delikatny pocałunek na moim policzku, zanim opuścił pomieszczenie.

Lil Za poszedł za Justinem, a Dylan i ja nagle zostaliśmy sami w ogromnej kuchni.

-"Napijesz się czegoś?"

Skinęłam. - "Wystarczy jakiś napój."

Uniósł brwi. - "Więc nie jestem jedyną osobą, która nie lubi dziś alkoholu?"

Skinęłam ponownie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Podał mi cole i zdecydowaliśmy się na opuszczenie kuchni. Muzyka była cholernie głośna, a my próbowaliśmy znaleźć jakieś ciche miejsce. Usiedliśmy na kanapie w innym pokoju, wciąż było słychać muzykę, nie byliśmy sami w tym pokoju, ale było lepiej niż w tamtych częściach domu.

- "Jak poznałaś Justina?"

Westchnęłam. - " Nasza pierwsza rozmowa nawiązała się na mieście....ale znamy się ze szkoły."

Skinął i wziął dużego łyka swojej wody.

- " A co z tobą?"

-"Lil Za nas zapoznał."

-"Och" - pokiwałam głową.- "Tak właściwie to czyja to impreza?"

-" Oczywiście, że Lila Za." - Zaczęliśmy się śmiać, ale uspokoiliśmy się sekundę po tym.

- " Justin to Twój chłopak?"

Zastanowiłam się przez chwilę, i potrząsnęłam głową, ze smutnym wyrazem twarzy. - "Nie"

Uśmiechnęliśmy się do siebie słabo.

-" A co z Tobą Dylan, masz dziewczynę?"

Spojrzał na mnie, i posłał mi swój półuśmiech - "Noppppe"

-" Dylan?" - uniósł swoją głowę.

-"Tak?"

-"Głupie pytanie....ale....jest tu gdzieś łazienka? "

Skinął głową i pokazał mi na schody. - "Drugie drzwi. Będzie tam pokój, a tam łazienka."

Pokiwałam. - "Dzięki."


Wstałam i szybko znalazłam się na schodach, a Dylan obserwował mnie. Korytarz był absolutnie niesamowity, ale cholernie duży i nie wiedziałam, o które drzwi mogła mu chodzić, bo korytarz dzielił się na dwa kierunki. W tym momencie byłam pewna, że mogło mu chodzić , o którekolwiek drzwi z tych, które są teraz w zasięgu mojego wzroku. To było straszne. Otworzyłam drugie drzwi z lewej strony i włączyłam światło. Pachniało naprawdę źle w tym pomieszczeniu, to nie łazienka.

Poszłam w prawą stronę i otworzyłam drugie drzwi. Kiedy już chciałam je otworzyć, zorientowałam się, że były już otwarte. Głośny jęk dobiegał do moich uszu i od razu skojarzyło mi się to ze scenką w 'American Pie".

Chciałam oczywiście opuścić korytarz i pójść i znaleźć inną łazienkę, ale nie mogłam. Musiałam iść szybko do łazienki, bo to inaczej mogło się źle skończyć. Chciałam sprawdzić ten pokój, ludzie w środku zapewne nawet mnie nie zauważą.

Otworzyłam cicho drzwi i położyłam rękę na moim sercu.



W tym pokoju było słabe światło, ale ja znałam tego chłopaka. Blond dziwka leżała na łóżku - a on leżał na niej. Jego koszulka, tak samo jak i jej koszulka, leżały na podłodze, dzięki Bogu mieli na sobie jeszcze spodnie. Łzy spływały strumieniem po moich policzkach, chciała powiedzieć, wykrzyczeć jego imię, ale nie mogłam. Tak, patrzyłam na to co oni robią na łóżku. Patrzyłam jak ich języki łączą się w jedność. To złamało moje serce.



Myślałam, że on się we mnie zakochał.



Myślałam, że to wszystko pomiędzy nami było prawdziwe.



Myślałam, że on pragnął mnie tak bardzo, jak ja pragnęłam jego.


Myślałam.


Ale to była wyłącznie gra dla niego.

Pieprzona gra, w której on był trenerem.

-"Justin, co to za dziwka patrzy na mnie" - jej  zasapany głos miał na myśli mnie. Powiedziała to w minimalnej przerwie między pocałunkami Justina. Ale on się nawet nie odwrócił tylko dalej całował jej szuję.

-" Ignoruj ją." - wysapał do tej blond suki.

Spuściłam ręce wzdłuż ciała i odwróciłam się i zauważyłam Dylana stojącego za mną. Dylan spojrzał na mnie ze smutkiem na twarzy. Wiedziałam, że zobaczył moją zapłakaną twarz.. Chwilę potem podał mi chusteczki.

-"  Czy ty jesteś poważny Bieber?" - Głos Dylana rozbrzmiał w moich uszach, może on  chciał mnie uspokoić.


Justin przestał całować tę dziewczynę, spojrzał na ściana, a potem powili odwrócił głowę w naszą stronę.

Jego oczy zatrzymały się, gdy spotkały się z moimi. Moje łzy zaczęły spływać szybciej. Cały ból uderzył we mnie od środka. Nie mogłam dłużej tego znieść. Justin patrzył na mnie, patrzył jak mój świat załamuje się na miliony kawałków. Patrzył jak łzy spływają wzdłuż moich policzków. Ale nie zrobił kompletnie nic.

Odwróciłam się i zbiegłam szubko po schodach. Justin krzyczał moje imię. Jego głos brzmiał na zdesperowanego.

Odnalazłam drogę do drzwi i szybko wyszłam na ulice. Nie wiedziałam czy mnie sledził, żeby być szczerą: nie obchodziło mnie to. Ta scenka pokazała mi, że Justin widział mnie tylko jaką dobrą przyjaciółkę, on nic do mnie nie czuł.

Byłam tylko przyjaciółką. Ale tym razem będzie inaczej.


Zakochałam się w Justine tak bardzo, nigdy wcześniej nie czułam tego samego do nikogo innego. Byłam głupia myśląc, że on może pokochać mnie.

Wiedziałam, że tak będzie, ale miałam jednak tę iskierkę nadziei.


Było ciepło, łzy nadal spływały po moich policzkach, przez co miałam już słone usta i mogła to poczuć kiedy je polizałam. Nie wiedziałam gdzie mam iść; ja nie znałam tego terytorium. Jedyną rzeczą jaką teraz chciałam to było dostanie się do domu.

Po piętnastu minutach, zauważyłam światło niedaleko ode mnie, co oznaczało, że miasto jest gdzieś niedaleko.

Nie wiedziałam czy to wciąż było San Diego, ale miałam nadzieję, że tak.

I oczywiście to nie było San Diego. To było małe, przerażające miasteczko z pijanymi ludźmi i małymi sklepami. Bezdomny i inny ludzie patrzyli na mnie, kiedy ich mijałam.

Wyjęłam mój telefon, chciałam zadzwonić po moją mamę, ale nie wzięłam ze sobą torby z domu Lila Za.

-" Kurwa jaka ja jestem głupia." - wrzasnęłam, i miałam ochotę ponownie się rozpłakać, ale to nie byo konieczne. Postanowiłam wejść do małego sklepu i zapytać czy mogłabym od nich zadzwonić.



Sklep położny był w małej alejce, stanęłam na przeciwko drzwi i pewnie je pchnęłam. Myślę, że był to sklep z używanymi rzeczami, było tu wiele rzeczy, które były stare i lekko poniszczone. Podeszłam do kasy i stary mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Spojrzał na moją sukienkę, a potem na moje buty, w których było już mi naprawdę niewygodnie.

-"Przepraszam pana, czy mogłabym skorzystać z telefonu?"

Zaczął się śmiać i ruszył w moim kierunku. Przypominał mi tego mężczyznę, z którym rozmawiałam, kiedy szukałam Justina.

-"kochanie.....możemy zawrzeć układ."

Spojrzałam na niego niepewnie i z obrzydzeniem ponieważ nazwał mnie 'kochanie'

-"Co ma pan na myśli?"

-"Po prostu spędź ze mną pół godziny  w moim pokoju, a dostaniesz mój telefon."

Wybuchnęłam śmiechem, a on zaraz po mnie.

-"Chyba sobie kurwa żartujesz."

-"Nie, ani trochę."

Mój uśmiech zniknął z mojej twarzy. - "Koleś, czy ty jesteś ślepy? Czy ty naprawdę myślisz, że ja oddałabym Ci moje dziewictwo? Nawet się nie znamy i człowieku...czy ty kiedykolwiek patrzyłeś w lustro? Jesteś obrzydliwy, stary i gruby. To tyle w tym temacie."

Odwróciłam się i chciałam ruszyć w stronę wyjść, kiedy mężczyzna złapał mnie za rękę.

-"Ty pieprzona mała suko! Masz zamiar uprawiać ze mną sex albo zrobię z Tobą coś gorszego, zanim ktokolwiek będzie Cię szukać."

Zaśmiałam się.

-" Czy ja wyglądam na dziwkę?"

Zawahał się przez chwilę, a potem skinął. - "Tak, wyglądasz na mała, okrutną zdzirę."

Spojrzałam na niego groźnie, po czym odwróciłam się i wyszłam ze sklepu. On oczywiście rzucał jeszcze jakimiś wyzwiskami w moim kierunku odkąd zamknęłam drzwi.

Biegłam tak szybko jak tylko było to możliwe i schowałam się w jednej z alei.  Wpadłam na kogoś - kogoś mrocznego, a po chwili ten ktoś położył swoje dłonie mi na ustach, tak, że nie mogłam krzyczeć. Po chwili wszystko zrobiło się czarne...

___________________________________________________________________________

BUM ROZDZIAŁ 12! :)

Mam nadzieję, że się podoba. Za wszelakie literówki etc przepraszam, ale nie miałam
już czasu ich sprawdzać i zrobię to póżniej.

Jak już pisałam ostatnio - doganiamy oryginał, z czego nie jestem zadowolona, no ale cóż..
Autorka odzyskała laptopa i zaczęła pisać kolejne rozdziały. Więc mam nadzieję, że wszystko
ruszy do przodu i nie dogonimy tego.

A więc - do następnego.
love,
Martyna. :)))

PS: Ktoś z informowanych zgłosił TT DREAD'a i nie mogę już was z niego informować.
To naprawdę nie było miłe. No ale cóż nie będę wnikać w to kto to zrobił. Będę informować was z mojego prywatnego konta.



środa, 23 października 2013

Eleven - "Don't fall in love with him."

Tego samego dnia później, Justin zdecydował, że odwiezie mnie do domu. Przytulał mnie mocno, obdarowywał tysiącami buziaków w policzek na minutę i przepraszał mnie cały czas, za to czego świadkiem byłam wczoraj. Moja mama oczywiście pytała mnie czy uprawialiśmy sex, gdzie ja tylko wywróciłam oczami i poszłam po schodach na górę prosto do mojego pokoju.

Miałam na sobie koszulkę Justina, schowałam w nią twarz i poczułam tylko i wyłącznie jego. Pachniała tak niesamowicie dobrze, dokładnie tak jak on. Przypominała mi o wczorajszej nocy, przypominała mi o wszystkim. Był jeden problem. Nie wiedziałam jak zachować się w tej sytuacji. Na litość boską; Justin jest przestępcą! To nie jest coś z czego można sobie pożartować i zapomnieć.

Po tym jak leżałam przez 15 minut na moim łóżku, myślałam o wszystkim. Postanowiłam położyć się spać.  Byłam strasznie zmęczona, bo noc w apartamencie Justina była.... ciężka.

Zaraz po tym jak przebrałam się w moje wcześniejsze ubrania, mój telefon zaczął wibrować. Przeszłam na drugi koniec łóżka i  przeczytałam na ekranie telefonu nazwę "Paige". Co do diabła?

- "Hej." - mój głos był zimny bez serca, w sumie nie powinno jej to zadziwić.

Riley był ważniejszy ode mnie przez ostatnie kilka miesięcy, to był powód dlaczego spędzałam szkolne przerwy i czas wolny po szkole z Justinem i siedziałam z Lilly na każdej lekcji.

Odzywała się do mnie może raz w tygodniu co w sumie było strasznie dziwne. Szczerze? Byłam zadowolona dlatego, że przestałyśmy rozmawiać. Nie potrzebowałam jej. Nikt jej nie potrzebował.

- "Hej Ella."  - jej głos był bardzo smutny, ale nie obchodziło mnie to. - "Jak się masz?"

-"Wszystko w porządku." - odpowiedziałam szybko, bez emocji. One westchnęła. - "Cóż, u mnie nie..."

Nawet jej nie pytała, nawet nie chciałam o to zapytać. Czekałam aż po prostu zacznie kontynuować.

- "Riley ze mną zerwał."

Brzmiała strasznie i wiem, że była załamana...ale ja byłam szczęśliwa. Może teraz ona poczuje jak to jest być samą. Przynajmniej miałam taką nadzieję.

-" och, czemu?"

Westchnęła ponownie, tym razem głośniej. - "Powiedział, że zakochał się w kimś innym."

Mówiłam jej. Riley był pieprzonym dupkiem.

- "Przykro mi"

-"Jest okej."


Cisza.


- "Ale to nie jest powód dla którego do Ciebie dzwonię."

-"Co masz na myśli?" - usiadłam na moim łóżku i przestałam żyć moją miętową gumę.

- "Ty i Justin Bieber spotykacie się bardzo często."

Wywróciłam moimi oczami. - "Skąd wiesz?"

- "Widziałam was na mieście."

- "I co z tego?" - pokręciłam głową - "śledzisz mnie?"

Zaśmiała się. - "Nie Ella." - wstałam z łóżka i podeszłam do okna. - "Pamiętasz naszą rozmowę? Twojego drugiego dnia szkoły?"

Zastanowiłam się przez chwilę i skinęłam. - "Tak." - to było wtedy kiedy powiedziała, że Justin jest strasznie dziwny i że z nią nigdy nie rozmawia.

- "Poczekaj chwilę Paige." - Podniosłam rolety z okien i zobaczyłam jego czarnego Van'a/ Patrzył w ziemię, a w ręku trzymał bukiet róż.  Kiedy zorientował się, że go obserwuję, podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie szeroko.

Zrobiło mi się gorąco, w sumie to zimno i gorąco w tym samym czasie. Moje policzki musiały być tak samo czerwone jak wiśnie i zapytałam w myślach samą siebie czy on to zauważył.

Uśmiechnęłam się do niego szeroko i szybko wciągnęłam na siebie moje jeansy. Kiedy miałam już wyjść z mojego pokoju, zauważyłam mój telefon, który leżał na łóżku. Westchnęłam głośno i przystawiłam go do ucha.

- "Wróciłam."

- "Gdzie byłaś?"

- "Moja mama chciała ze mną porozmawiać." - skłamałam i wiedząc, że nie powinnam wiedziałam, że ona na to zasłużyła. - "Więc, co chciałaś powiedzieć mi o Justinie?"

-" Ella....nie zakochuj się w nim."

Otworzyłam szeroko usta. - "Co...co masz na myśli?"

- "On jest niebezpieczny Ella....nie ufaj mu."

- "Nie mów mi co mam robić!" - podniosłam głos, byłam bardziej niż zła. - "Nie rozmawiałaś ze mn przez ostatnie pół roku, był tylko Riley. Wiesz co? Jestem cholernie szczęśliwa dlatego, że on z Tobą zerwał. Może właśnie teraz zobaczysz jak to jest być samą. W sumie myślę, że już wiesz. Och i jeszcze jedno. Justin... nie masz pieprzonego pojęcia jaki on jest naprawdę, więc zamknij się kurwa wreszcie. To moje życie, mogę robić co chcę i oczywiście mogę spotykać się z Justinem kiedy tylko będę mieć na to ochotę. Och i naprawdę musze już kończyć, bo Justin czeka na mnie na zewnątrz. On też jest człowiekiem, miłym człowiekiem, może czasami dziwnym, ale  nigdy nie spotkałam osoby, która traktowałaby mnie w taki sposób jak on. Nie musisz się mną już dłużej przejmować, więc odpierdol się Paige, po prostu się odpierdol!"

Po tym jak wszystko z siebie wreszcie wyrzuciłam, od razu się rozłączyłam i wytarłam pojedynczą łzę, która spływała po moim policzku. Pobiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi.

Justin położył bukiet róż na dachu jego Van'a i włożył swoje przeciwsłoneczne okulary do kieszeni swoich spodni. Po tym powoli, ale pewnie ruszył w moim kierunku.

Ze zdenerwowania spojrzałam w dół, jeśli spojrzałby w moje oczy wiedziałam, że zobaczyłby w nich wszystkie moje uczucia do niego i wtedy byłoby do kitu.

Położył jedną rękę na moim biodrze, a drugą za moją głową i wtedy spojrzał w moje oczy.

Zaczął się uśmiechać po czym zaczął patrzeć raz w moje oczy a raz na moje usta.

Chwilę po tym położył swoje ręce na kocu moich pleców i przyciągnął mnie do siebie. Położyłam głowę na jego lewym ramieniu i moje ręce powędrowały na jego plecy. Splótł swoje ręce na moich plecach i złożył jakieś dziesięć pocałunków na moim policzku.

Motylki w moim brzuchu.... Boże, one były dzikie, cholernie dzikie. A ja czułam się jak jedyna dziewczyna na świecie. Czułam się wyjątkowo. Czułam, że jemu też na mnie zależy.

Kiedy oboje oderwaliśmy się od siebie on odwrócił się i podarował mi ten piękny bukiet.

- "Justin..." - byłam absolutnie pewna, że mój głos był słaby. - "Dlaczego je kupiłeś?"

Westchnął. - "Wczorajszy dzień nie był jednym z "najweselszych"....jeśli wiesz o czym mówię. Chciałem po prostu przeprosić...ponownie."

Mój uśmiech powoli opadał.

Moje myśli krążyły wokół John'a

I broni.

I miałam przed oczami ostatnią sekundę jego życia.

- "Wszystko w porządku Justin."

-"Naprawdę?"

- "Tak."

Spojrzałam pewnie w jego oczy i chciałam złożyć nieśmiały pocałunek na jego policzku, kiedy spojrzałam ponownie na róże.

- "Dziękuję Justin." - Uśmiechnął się i włożył kosmyk moich brązowych włosów za ucho.

- "Co zamierzasz robić dziś wieczorem?"

Zastanowiłam się przez chwilę i pokręciłam głową. - Nic. Nic ważnego."

Oparł się o swojego Van'a i skrzyżował ramiona na piersi.  - "jestem zaproszony na imprezę, chciałabyś pójść ze mną?"

Spojrzałam na niego. - "Umm..pewnie. Z przyjemnością."

Uśmiechnął się do mnie. - "Dom, gdzie będzie odbywała się impreza jest jakieś 2 minuty drogi od San Diego, pojedziemy moim samochodem, odbiorę Cię o ósmej, a po imprezie możemy spać w moim apartamencie. Co ty na to?"

Skinęłam i powąchałam róże.

Wymieniliśmy się pocałunkami w policzki i cichymi pożegnaniami.

Mama pozwoliła mi jechać, a ja od razu zaczęłam się szykować.

____________________________________________________________________

Strasznie, krótki.

Doganiamy oryginał.

Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle i autorka niedługo zacznie
regularnie dodawać rozdziały.

Lecę się uczyć, 3majcie się. :**

Martyna.

czwartek, 17 października 2013

Ten - In love with a criminal?

WAŻNA NOTATKA POD ROZDZIAŁEM!!

____________________________________________________________

-“Justin!” – krzyknęłam tak głośno jak tylko zdołałam i zaczęłam powoli iść w jego stronę.

Upuścił pistolet wyszczerzył oczy. Wstał, otworzył usta i tylko na mnie popatrzył. Miał całkowicie nieczytelny wyraz twarzy.

Nie mógł uwierzyć w to, że tam stałam. Analizował to, że ja przez ten cały czas go widziałam. Spojrzałam mu w oczy i zauważyłam, że on nienawidzi  samego siebie, za to co przed chwilą miało miejsce.

Wiedziałam, że Justin, Jason, czy jakkolwiek ma on na imię – miał sekrety.  Ale nigdy nie pomyślałabym, że  mogłoby być coś w stylu żyć albo nie żyć. To co robił było koszmarne. Była jedna rzecz, której byłam pewna: Justin jest zabójcą. Ilu ludzi zdążył już zabić? Nie mam pojęcia. I jeśli mam być szczera, nie chcę wiedzieć.

Ten chłopak…sprzedawał narkotyki, o ile sam jeszcze ich nie bierze.

Nawet jeśli wiedziałam, że Justin zajmuje się nielegalnymi sprawami, nie bałam się go. Wiedziałam, że on nie mógłby mnie skrzywdzić.

Po prostu to wiedziałam.

Chociaż wiedziałam jakie rzeczy Justin zrobił i które właśnie robi, nie mogłam nic powiedzieć.
W sumie to jest jego życie, ale wciąż myślę, że to jest chore.

Ale najgorszą rzeczą w tej całej historii jest to, że… moje uczucia wobec niego nie zmieniły się.

Wciąż byłam po uszy w nim zakochana i prawdopodobnie nie będę w stanie zmienić tych uczuć tak szybko.

To po prostu cholernie chore.

Ella, jesteś zakochana w przestępcy.

Gratulacje!

Justin wciąż się na mnie patrzył, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Byłam rozczarowana.

Odwróciłam się szybko i zaczęłam iść bardzo szybko w stronę baru, sekundę później zorientowałam się, że on mnie śledzi i nawet wykrzykuje moje imię.

-„ ELLA, PROSZĘ , STAŃ SPOKOJNIE” – błagał. Musiałam odejść, nie mogłam uwierzyć w to, że Justin prawie zabił człowieka.

Justin chwycił mnie w pasie i okręcił dookoła. Jego oczy były wypełnione strachem i poczuciem winy. Drżał,  jego szczęka drżała cały czas i wiedziałam, że on może rozpłakać się w każdej sekundzie.

Nie widziałam go nigdy w takim stanie emocjonalnym.

-„ Ella, Ja…Ja…” – Spojrzał w dół, wciąż trzymając moje obie dłonie. Broń była w kieszeni jego spodni, rozpoznałam po kształcie.

-„Jason!” – Justin przygryzł swoją wargę i powoli podniósł głowę. Oboje obróciliśmy się. Gruby, stary facet z dosłownie białymi długimi włosami (całkowicie ubrany na czarno) zaczął iść w naszą stronę. – „Kto to jest?” – Stał obok mnie i posłał mi zdegustowany uśmiech. Nagle powoli podniósł dłonie i pogłaskał mój policzek. – „Wygląda na to, że Jason przyprowadził mi naprawdę ładną i młodą dziewczynę.” – wyszeptał do mojego ucha.

Justin wściekł się i odepchnął go ode mnie. – „Zostaw ją w spokoju sukinsynie!” -  syknął przez zaciśnięte zęby, po czym owinął mnie swoją ręką, dając mi znak, że jestem bezpieczna w jego ramionach, a następnie spojrzał na tego faceta.

Mężczyzna uniósł brwi, skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na Justina ponownie. – „ Sprzedałeś to gówno?”
Justin pokręcił głową. – „Nie miał ze sobą żadnych pieniędzy.”

- „ Gdzie jest ten skurwysyn?”

-„Za Tobą.”

John’ wciąż leżał na tej zimnej ziemi, dlaczego nie uciekł? 
Ten stary facet ruszył w jego kierunku, po czym wybuchnął śmiechem. – „Gdzie są Twoje pieprzone pieniądze Johnny?”

-„Ja..Ja nie mam nic przy sobie.” – mruknął dość cicho.

-“ Oh, co za szkoda!” – mężczyzna wysunął jeszcze większą broń od Justina i postawił stopę na ciele John’a.

Trzymał broń dokładnie naprzeciwko jego twarzy i zanim zdążył pociągnąć za spust, Justin szybko zakrył moje uszy swoimi dłońmi i stanął przede mną (wtedy nie widziałam nic prócz niego.). Patrzyliśmy bezpośrednio w swoje oczy, chciał, żebym położyła swoje dłonie na jego karku, zrobiłam to.

Nagle usłyszałam głośny strzał.


Szybko zamknęłam oczy, a Justin ochronnie wepchnął mnie na swoją klatkę piersiową. Zaczęłam ryczeć. Tylko dlatego, że wiedziałam, że John został brutalnie zabity,  na (prawie) moich oczach. A ja nie mogłam zrobić nic prócz tego.

-„Shhhhh..” – Justin głaskał moje plecy i próbował mnie uspokoić.

Myślę, że staliśmy tam około piętnastu minut, dopóki się nie rozłączyliśmy. Stary mężczyzna właśnie zniknął, leżało tu tylko zakrwawione ciało. Obok ciała John’a było strasznie dużo krwi…wyglądało to niczym jak morze zabarwione czerwoną substancją.  Ale najstraszniejsza rzecz?

Jonh leżał w bezruchu. On naprawdę został zabity.

-„Ja naprawdę chcę stąd iść, proszę.” – wybełkotałam, odchodząc. Justin skinął głową i położył swoje ramię dookoła mnie. Szliśmy prosto do starego baru, zatrzymaliśmy się dopiero gdy dotarliśmy do sklepu starego mężczyzny. Spojrzał groźnie na Justina i dał mi przyjacielski, prosto z serca i ciepły uśmiech. Justin jednak spojrzał na niego tak jak patrzył się na mnie w szkole.

Chwile później ruszyliśmy w stronę jego Van’a.

Pomógł mi wejść do jego samochodu, a potem sam zajął miejsce kierowcy.

-„Odwiozę Cię teraz do domu.” – powiedział patrząc prosto przed siebie.

-„Nie.”

Odwrócił się w moją stronę. – „Nie?”

Skinęłam. – „Nie chcę żebyś odwoził mnie do domu.”

Uśmiechnął się. – „Gdzie chcesz jechać?”

Wzruszyłam ramionami. – „Jeszcze nigdy nie pokazałeś mi swojego mieszkania.”

Znów się uśmiechnął.. – „ Moje mieszkanie?” – Pokiwał głową. – „Co na to Twoi rodzice?”

- „Prawdopodobnie następnym razem kupią prezerwatywy i włożą mi je do torby.”

Justin wybuchnął śmiechem, który spowodował, że rogi moich ust zaczęły się unosić.

Wyjęłam telefon z mojej torby i sprawdziłam, która godzina. Była 1 w nocy. Moja mama na pewno śpi, a ja nie byłam pewna co do myśli mojego taty. Ale tu nie było potrzeby, aby się o mnie martwić; Powiedziałam jej, że wrócę późno.

Wiadomość do Mama
Zostaję na noc u mamy Justina! Nie martw się! Kocham Cię.

Pokazałam mu wiadomość a on pokiwał głową. – „No dobra.”

Zajęło nam jakieś dziesięć minut zanim dostaliśmy się do jego mieszkania. Jak przystało na gentelmana, podszedł i otworzył moje drzwi i złapał mnie za obie dłonie.

Staliśmy naprzeciwko nowego, stylowego, białego budynku z pięcioma apartamentami w środku. Otworzy ciężkie drzwi (zrobione z metalu) i dostaliśmy się do wnętrza budynku. W kolejne dziesięć sekund dostaliśmy się na samą górę. Były tam jedne drzwi. Justin otworzył je i zamknął kiedy byłam już w środku jego apartamentu.

To mieszkanie było cholernie wielkie. Meble były piękne, nowoczesne. Tam było absolutnie idealnie i ja byłam pewna ,że ona mieszka tu sam. Bez rodziny.

Ruszył w stronę kuchni i po chwili wrócił z dużym kubkiem z gorącą herbatą. Wtedy pokazał mi, że mam pójść za nim do dużego pokoju. Otworzył szafę  i wyjął z niej koszulkę i spodenki po czym mi je dał. 

-„Za tymi drzwiami” – Pokazał na białe drzwi – „jest łazienka. Możesz się tam przebrać, umyć zęby, umyć włosy….cokolwiek chcesz.” – kiwnęłam wdzięcznie, wzięłam ostatni łyk mojej herbaty i zniknęłam za białymi drzwiami

Przebrałam się w jego ubrania, włosy spięłam w niechlujnego koczka i umyłam zęby. Następnie otworzyłam drzwi. Justin leżał już w swoim łóżku, bez koszulki i gapił się w swój telefon. Kiedy zorientował się, że otworzyłam drzwi, podniósł głowę i zjechał swoim wzrokiem w dół a następnie ponownie w górę mojego ciała. Spojrzałam szybko na niego po czym wyłączyłam światło w łazience.

-„Powinnam spać na sofie?”

Spojrzał na mnie, trochę zdezorientowany. – „Myślałem, że ty..” – Uniósł swoją lewą brew i przygryzł dolną wargę. – „ Nieważne.”

-„Chciałeś, żebym z Tobą Spałą, prawda?”

On tylko na mnie spojrzał;  nie przytakną, nic.

-„ To znaczy, nie miałabym nic przeciwko dzielenia z Tobą łóżka.” – powiedziałam i nagle poczułam się niezręcznie przez to co powiedziałam. 

Nagle Justin uśmiechnął się swoim słynnym pół-uśmiechem i skinął. 

Pościel była mieszaniną brązu z białym. Po chwili położyłam się koło niego.

Justin spojrzał na moje ciało i uśmiechnął się głupio. 

-"Co?" 

Spojrzał mi głęboko w oczy i usmiechnął się. - "Moje ubrania są zbyt duże" 

Ja tylko się uśmiechnęłam - "I co?" 

nic nie odpowiadając odłożył swój telefon na szafkę nocną z jego strony i wyłączył światło. 

-"Dobranoc Ella" - Jego głos zabrzmiał jak najcudowniejsza kołysanka

- "Dobranoc Justin." 


********

Kiedy minęły dwie lub trzy minuty on wreszcie się odezwał. 

-"Czy mogę....czy mogła Cię przytulić?" 

Cóż to było urocze. 

- "Jasne, że tak, Bieber" - uśmiechnęłam się.

Zamarłam kiedy owinął mnie swoimi ciepłymi ramionami, a potem położyłam moją głowę na jego klatce. 

-"Możemy porozmawiać?" - zapytałam przygryzając dolną wargę. 

Cisza.

-"Tak, możemy." 

-"Okej" - spojrzałam na niego wiedzą, że mnie nie widzi. - "dlaczego to robisz?"

-"Robię co?" 

-"Dlaczego handlujesz narkotykami, dlaczego bawisz się w przestępce?" 

Westchnął głośno. - "Żyję z tego, to był najprostszy sposób na zarobienie pieniędzy." 

-" Czy ty już kiedyś...zabiłeś kogoś?" 

-"Nie." 

-"Naprawdę?"

-"Sądzisz, że mógłbym Cię teraz okłamać?" 

-"Dobrze, wierzę Ci." 

Przytuliliśmy się mocno. - "Następne pytanie." - powiedział i pogłaskał mnie po ramieniu. 

-"Kim jest Jason McCann?

Zaśmiał się. -"Ja nim jestem." 

-"ty jesteś..." - zawahałam się przez chwilę. - "To jakie jest Twoje prawdziwe imię? Jason czy Justin?" 

Zaśmiał się ponownie. - "Justin." 

-"Więc czemu oni mówią do Ciebie Jason?" 

-"Nigdy nie powiedziałbym im jak naprawdę się nazywam." 

-"Okej." 

-"Mogę Cię o coś zapytać?" - zapytał wciąż głaskając moje ramię. 

-"umm, okej?" 

-Boisz się?" 

-"Nie." - moja odpowiedź była szybka i szczera. 

-"Dlaczego?" 

Uśmiechnęłam się. -"Ponieważ wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził." 

Wiedziałam, że uśmiechnął się zaraz po mojej odpowiedzi. - "Tak, masz racje." 

-"Jestem zmęczona Justin." - ziewnęłam głośno, po czym rozciągnęłam każdy cal mojego ciała. 

-"Ja też." 

-"Dobranoc Jason."

Cmoknął głośno i pocałował mnie w czoło. - "Dobranoc Elli." 



Elli? Cóż..okej. 

Nie mogłam pojąć tego, że Jason - jest kryminalistą, co jego śmieszy. Byłam odrobinę spokojniejsza, bo Justin powiedział, że nikogo nigdy nie zabił...ale jestem pewna, że dzisiaj mógł być jego pierwszy raz. Mój umysł mówił mi, że mam się trzymać z daleka od Justina, ale moje serce kazało mi zostać. 

Oczywiście, że nie pójdę na policję i go nie zdradzę. Nigdy tego nie zrobię, nawet gdyby mnie zmuszano. 

Nie wiedziała, czy Justin rzeczywiście kochał bycie w swojej 'branży', miałam nadzieję, że tego nie lubił tak samo jak ja. Bo jeśli byłoby inaczej, złamałoby mi to serce. 

---

Śpiew ptaków obudził mnie następnego dnia rano. Była bardzo gorąco w Justina pokoju, prawdopodobnie dlatego, że słońce świeciło centralnie w okna tego pokoju. 

Zaraz po ty jak wreszcie otworzyłam oczy, zorientowałam się, że Justin zniknął. Jego ramiona które dawały mi poczucie bezpieczeństwa także zniknęły. Byłam sama. 

Szybko ruszyłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam włosy i ubrałam się w koszulkę i spodenki Justina. 

Apartament Justina był zdecydowanie zbyt duży, zajęło mi pięć minut znalezienie go w kuchni. Było to wielkie pomieszczenie z cholernie wielkim stołem i sześcioma białymi krzesłami. Justin był tylko w bokserkach i stał przy kuchni i smażył coś co pachniało jak bekon. (pachniało cholernie dobrze) 

Stałam jakieś pięć metrów od niego kiedy nagle odwrócił się i powiedział słodkie - "Dzień dobry" 

Stanęłam obok niego i obserwowałam jak gotuje. 

W pewnym momencie Justin obrócił mnie tak,  że stałam z nim twarzą w twarz i spojrzał na jego koszulkę, którą miałam na sobie. 

-"Chcesz ją zatrzymać?" 

Spojrzałam na ciemnoniebieską koszulkę i skinęłam. -"Jeśli nie miałbyś nic przeciwko." 

Justin uśmiechnął się szeroko w moim kierunku, co uznałam za odpowiedź. 


Po chwili Justin położył plastry bekonu na talerzach na stole po czym rozchylił swoje ramiona i ruszył w moim kierunku. Mój wzrok powędrował po całym jego pięknym ciele. Było takie cudowne i umięśnione. To nie było zwyczajne przytulenie - położył swoją jedną rękę na moim karku i oparł swoje czoło o moje. Owinęłam swoje ręce na jego plecach i zaczęłam głęboko oddychać po czym poczułam jego cudowne perfumy. 


To był moment kiedy zrozumiałam, że Justin popełnił błąd i to w ogóle mnie nie obchodzi. I nawet jeśli go popełnił - w moich oczach nadal był idealny. 



____________________________________________________________

Witam z rozdziałem 10! 

Nie wiem jak wam dziękować za tyle ciepłych słów, 
tyle wyświetleń...
Dziękuję za wszystkich obserwatorów
Dziękuję ludziom, którzy zapisują się na listę obserwowanych
Dziękuję wszystkim którzy poświęcają swój czas i to czytają. 
JESTEŚCIE NAJLEPSI!!

Najgorsze jest to, że doganiamy oryginał. Oryginał ma tylko 14 rozdziałów (jak na razie) ale Autorka ma tzw "blokadę" :C, ale jestem pewna, że niedługo wszystko ruszy. :) 


A niespodzianka jest taka, że DREAD tłumaczenie ma swoje konto na TT oraz na asku!! 

Zrezygnowałam z prowadzenie prywatnego aska 


NAJWAŻNIEJSZA RZECZ!! 

EDIT: Aha, zaraz po dodaniu rozdziału weszłam na TT Dread'a i chciałam Was poinformować o rozdziale. Wchodzę i informuje a w połowie listy dostaje wiadomość, że zostaje zablokowana, ponieważ ktoś zgłosił mnie o to, że używam jego nazwy w tweetach. Ale okej, poinformowałam wszystkich z mojego prywatnego konta. Skoro chcecie być informowani, nie róbcie tak więcej. :)

czwartek, 10 października 2013

Nine – Jason who?

-“ Justin?” – Ciemność otoczyła mnie i zaczęłam panikować.

Justin i ja postanowiliśmy iść na miasto, dokładniej to planowaliśmy zjeść obiad na mieście (oczywiście on chciał zapłacić) ale już od godziny czekam na niego w jego Van’ie i robię się już przez to chora.

Zapadła ciemność, a Justin dobrze o tym wiedział, że jej nienawidzę. Niczego tak bardzo nienawidzę jak ciemności.

Justin powiedział, że musi załatwić coś ważnego i że wróci nie później niż za piętnaście minut.

Byłam przerażona, przerażona tym, że on mógł nie wrócić, byłam przerażona, bo to wyglądało jakby coś złego mu się stało.

Może byłam przerażona, bo wiedziałam…..że pomiędzy nami jest coś więcej niż przyjaźń. Żadne z nas nie mówiło niczego, gdy patrzeliśmy sobie w oczy, sądzę, że to nie było po prostu potrzebne.

Jego spojrzenie mówiło mi więcej niż te tysiące słów, które mógłby wypowiedzieć.

Na moje nieszczęście nadal nie wiedziałam czy on czuje do mnie to samo co ja do niego. To znaczy, nigdy nic nie wiadomo.

Więc….ja naprawdę czuję się bardzo bezpiecznie w jego ramionach. Nigdy nie chciałam żeby taki moment się skończył. Ja po prostu chciałam, że on położył swoje usta na moich. Chciałam jego. Tylko jego.

Gadam głupoty, prawda?

Tak w zasadzie…..mogłabym powiedzieć to jakby to było oficjalne?

Fakt, że byłam po uszy zakochana w Justin'ie Bieber'ze i on prawdopodobnie nie czuje do mnie tego samego? To oficjalne, czyż nie?

Nigdy nie mogłabym wyznać mu tej myśli. Zawsze będę dla niego jak młodsza siostra, lub jak dobrze przyjaciółka.

Ale to nie miało teraz znaczenia. Chciałam znaleźć Justina. Musiałam go znaleźć.

Ludzie przechodzili koło mnie. Oni ciągle się śmieli, bawili się. Niektórzy patrzyli na mnie dziwnie, pijany bezdomny śledził mnie, ale ja go zgubiłam już po kilku minutach.

Już miałam się poddać, kiedy zorientowałam się jak późna jest godzina. Ulice San Diego ciągnęły się bardzo daleko. On mógł być wszędzie. Tu było za dużo alejek, ulic, sklepów czy barów..

Dwie pełne godziny minęły, ludzie zniknęli, miasto było w całości opustoszałe.

Przeszłam przez drogę, gdzie było mnóstwo małych sklepów, które były dokładnie przed chwilą zamknięte, z wyjątkiem jednego. Zatrzymałam się i nagle jakiś koleś wyszedł ze sklepu, a ja skrzywiłam się nieznacznie.

-„Przepraszam!” – Spojrzał na mnie , a lekkie zdziwienie pojawiło się u niego na twarzy. –„ Dziewczyno, co ty wciąż tutaj robisz? Jest prawie północ!”

Spojrzałam na 50-cio letniego mężczyznę z długimi siwymi włosami. Mów wzrok powędrował na jego mały sklep. Sprzedawał miski, szklanki, rzeźby, wszystko wykonane z gliny.

Wtedy spojrzałam na niego jeszcze raz.

-„ Ja…” – potrząsnęłam głową i przygryzłam moją dolną wargę. - „ Ja po prostu kogoś szukam.”

Spojrzał na mnie szybko. – „Kogo? Może mógłbym Ci pomóc, znam to miasto, a także ludzi stąd.”

Mój umysł mówił mi, że mam uciekać, mówił że ten facet nie jest dobrym człowiekiem. On mnie przestraszył.  Było w nim coś tak cholernie tajemniczego.

-„Justin Bieber” – wykrztusiłam wreszcie z siebie

-„Justin Bieber?”

Skinęłam głową.

-„Brzmi jak nazwisko gwiazdy muzyki pop.” – wybuchnął śmiechem po czym pokręcił głową. -„Cóż, znam wszystkich kolesi stąd, om ma osiemnaście czy może dziewiętnaście lat?”

-„ Justin ma dziewiętnaście.”

Zawahał się przez moment, po czym znów na mnie spojrzał. – „Masz może jego zdjęcie?”

Wyjęłam mój telefon i zaczęłam przeszukiwać moją galerię. Tam było kilka zdjęć Justina, wybrałam jedno i pokazałam mu. Zdjęcie zrobiłam mu u mnie w pokoju kiedy siedział na moim łóżku i uśmiechał się. Miał skrzyżowane ręce, ponieważ nie chciał, żebym robiła mu zdjęcia.

Kiedy zobaczył zdjęcie, wytrzeszczył oczy. Wyglądał na lekko zszokowanego i trochę zdenerwowanego. 

-„Jason McCann”

Jason McCann?

Uniosłam moją brew i pokręciłam  głową. – „Nie to nie on, jego imi…”

Mężczyzna podniósł rękę dając mi znak, że mam się zamknąć.

-„Czy ty naprawdę szukasz Jasona McCann’a? Czy ty sobie ze mnie kurwa żartujesz?”

-„ Pan na pewno pomylił go z kimś innym, jego imię to Justin Drew Bieber, przysięgam, na Boga!”

Spojrzał na mnie zdenerwowany. – „Dziewczyno ten koleś, którego nazywasz ‘Justin Bieber’” – nabrał gwałtownie powietrza. – „codziennie przychodzi do mnie do sklepu. Znam go, wiem czym się zajmuje. Wiem czemu on zawsze tu jest. Tutaj w centrum San Diego. Wiem jakie rzeczy on robił i jakie rzeczy  robi nadal. Powinnaś trzymać się od niego z daleka. On jest niebezpieczny, dziewczyno. A także jesteś dla niego za młoda. Idź i znajdź sobie kogoś w swoim wieku, kogoś kto zajmuje się normalnymi  rzeczami.”

Uniosłam moje brwi, o czym on do cholery mówi. – „Nie mam pojęcia o czym pan mówi, naprawdę, Justin jest normalnym dziewiętnastoletnim chłopakiem.”

Ponownie pokręcił głową – „Jason.”

-„Jego imię to Justin‼”

Wywrócił oczami. – „Czy ty jesteś pewna, że chcesz go znaleźć?” – Zaśmiał się. – „ Ale pamiętaj, ja cię ostrzegałem.”

Skinęłam – „ Znam Justin’a, on nie jest taki.” – Zaczerpnęłam gwałtownie powietrze. – „ Czy on był dziś u pana w sklepie?”

Skinął niepewnie. – „Tak, jakieś dwie godziny temu.”

Moje serce przestało nagle bić. – „Dokąd poszedł?”

Pokazał jedną z alei, jakieś 20 metrów dalej. – „Idź do tej alei, tam są ogromne drewniane drzwi. W środku budynku jest stary bar. Przejdź prosto przez niego aż do kolejnych dużych drewnianych drzwi. Wyjdź przez nie prosto do alei. On zawsze załatwia swoje interesy tam.”

Skinęłam zmieszana i wdzięczna w tym samym czasie i ruszyłam w stronę baru. Kiedy weszłam w aleję szukałam drzwi, które okazały się być jakieś sto metrów dalej. Kiedy je znalazłam weszłam do środka. Zapach piwa i papierosów był wszędzie (sądzę, że teraz nawet i ja tym śmierdziałam). Na dodatek jakiś stary obleśny facet spojrzał na mnie kiedy go minęłam i krzyknął. – „Chodź ze mną kochanie!” – ten napalony zboczeniec z długimi białymi włosami był po prostu ohydny. 

Szczerze mówiąc poczułam ulgę, kiedy otworzyłam drugie drewniane drzwi.

Po raz setny dziś gwałtownie wciągnęłam powietrze. Dym z papierosów śledził mnie. Był wszędzie. 

Wystraszyłam się, kiedy coś usłyszałam.  Zabrzmiało tak, jakby ktoś kogoś uderzył.

Dotarłam do końca alei i spojrzałam w róg.

Krew zaczęła wrzeć w moich żyłach, poczułam mdłości (sądzę, że moje śniadanie chciało powiedzieć ‘cześć’) , a moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Zobaczyłam Justin’a.

On patrzył na, który leżał na ziemi pod nim. Ten chłopak był ubrany całkowicie na czarno, leżał pod nim, a krew z jego lewego policzka i ust była wyraźnie widoczna.

-„Mówiłem Ci, że masz zapłacić! GDZIE SĄ KURWA MOJE PIENIĄDZE?” – Krzyknął Justin na chłopaka.

On sapnął głośno i krzyknął. – „Bardzo przepraszam Jason, ale ja potrzebuję tej heroiny! POTRZEBUJĘ JEJ!”

Justin uśmiechnął się i pokręcił głową. – „Dostaniesz heroinę dopiero wtedy, kiedy dasz mi pieniądze. Nie zapłaciłeś za ostatnie dwa pierdolone razy! Już jesteś mi winny pieniądze!”

Nagle chłopak wstał i stał naprzeciwko Justin’a. Szybko spojrzał na strzykawkę, którą Justin trzymał w ręku (prawdopodobnie byłą wypełniona heroiną). Próbował mu ją wyrwać i nagle uderzył Justina w brzuch.
Justin natychmiast zaczął się bronić i uderzył nieznajomego z całej siły. Tak mocno, że chłopak znów wylądował na ziemi.

Justin przykucnął naprzeciwko niego i szybko wyjął coś ze swoich spodni.

Broń.

Justin trzymał w dłoni pieprzony pistolet.


Umieścił pistolet naprzeciwko twarzy chłopaka. – „Ostrzegałem Cię John.” – Wydyszał te słowa, nie przejmując się tym co za chwilę się stanie. – „Ostatnie życzenie?”

Nie mogłam w to uwierzyć. Mój mózg nie mógł tego zakodować. Byłam zbyt zszokowana.

On nie może go zastrzelić, prawda?

On jest dobrym człowiekiem.

Czy on znów zaczął ‘nosić’ tę swoją złą maskę, której starałam się pozbyć?



Justin napiął mięśnie w ręce i już wtedy wiedziałam, że on może zastrzelić kogoś w każdym momencie. A to było powodem dlaczego wyszłam z mojej kryjówki i krzyknęłam głośno jego imię.   

_______________________________________________________

Oto i rozdział 9, którego tak nie mogliście się doczekać. :))

pominę fakt, że musiał tłumaczyć to dwa razy, bo mój brat sformatował mi lapka, gdzie miałam 9 w całości przetłumaczony i musiałam robić to znowu i pobiłam swój własny rekord bo zajęło mi to 3 godziny.

Wiem, że ciekawi was teraz co dalej, ale musicie poczekać. Uwierzcie - warto! 

no to do następnego,
love,
Martyna. :)

PS: TERAZ ZNAJDZIECIE MNIE TU : https://twitter.com/dreadjbffpl <3
                                               I TUTAJ : http://ask.fm/DreadPL

Obserwatorzy